piątek, 27 kwietnia 2018

1. warka - rozlew

Ekstrakt mierzyłem praktycznie codziennie, żeby sprawdzić, w jakim tempie pracują drożdże. Moment, w którym pomiary w odstępie 1 doby są identyczne, oznacza, że fermentacja się zakończyła i można bezpiecznie rozlewać piwo do butelek.

Po lekkim "naduszeniu" ballingomierz ostatecznie pokazał 3° Blg - lejemy!

Uprzednio pozbawione etykiet (była to zdecydowanie najbardziej praco- i czasochłonna część procesu) i umyte w zmywarce butelki poddam zaraz dezynfekcji pirosiarczynem sodu.

Roztwór 20g pirosiarczynu w 1l wody wystarczy do dezynfekcji 40 butelek. Poza tym: "(...) wysiłek nie, bo po pirosiarczynie nie spłukuje się!".

Wszystko, z czym ma kontakt uwarzone piwo musi być poddane dezynfekcji. Kapsle po wyjęciu z opakowania zanurzyłem we wrzątku.

O ile nie rozlewamy piwa do kega lub innej butli, do której możemy podpiąć gaz, musi zostać ono poddane refermentacji. W tym celu do każdej z butelek nasypuję ok. 4g cukru. W odróżnieniu od procesu warzenia - gotowania brzeczki, zwykły cukier nie wyrządzi tu piwu żadnych krzywd (10 dni wcześniej użyłem ekstraktu słodowego - cukier dodany do brzeczki dałby piwu smak spirytusowy).

"The moment we've all been waiting for...

Muszę przyznać, że rozlew i kapslowanie to niezwykle satysfakcjonujące czynności, mimo swojej prostoty.

Pierwsza butelka!

Pierwsza krata!

Stanowisko pracy :)

Co dalej? Leżakowanie - około 3 tygodni, zastanawiam się, czy po jakimś czasie nie przewieźć skrzynek do zimnej piwnicy na działce. A potem? Pierwsza degu :D Tymczasem, planuję już następną warkę, pierwszą prawdziwą, tzn. moją - jestem w trakcie układania receptury (tak! tym razem "pobawię" się w zacieranie) i zamawiania potrzebnych surowców...oraz sprzętu - bo do prawdziwego warzenia potrzeba więcej zabawek :)

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

War Zone - #1 warka (brewkit WES bursztynowy)

Fermentor przemyty i zdezynfekowany przed pierwszym użyciem.

Przegotowana woda schładza się na rehydratację drożdży.

Ballingometr przyda się później, ale prezentuje się najbardziej interesująco z całego zestawu ;0

Puszki z ekstraktem - tym nachmielonym i tym nie- - podgrzewam, żeby łatwiej wylać ich zawartość do gara.

No to zaczynamy warzenie!

Trzeba będzie jeszcze wypłukać resztki wrzątkiem, żeby nic się nie zmarnowało :)

Gotujemy!

Trzeba uważać, żeby nie wykipiało.

Brzeczkę (ang. 'wort') doprowadzamy do wrzenia, żeby słody się dobrze rozpuściły w wodzie.

Na dno fermentora nalewamy wody z butli, potem wlewamy zawartość gara i dopełniamy do 20-23 l wodą

Wodę lejemy z wysokości, starając się jednak nią nie chlustać. W ten sposób zapewnimy naszej warce optymalne natlenienie.

Dopełniamy do 20 l.

Optymalna temperatura do zadania drożdży to 20C. Miałem problemy ze schłodzeniem brzeczki w warunkach domowych i drożdże dodałem przy ryzykownej temperaturze niewiele poniżej 30C. Rada dla siebie na przyszłość: po zagotowaniu wstawić garnek z brzeczką (lub fermentor) do wanny i później rozpocząć rehydratację drożdży w szklance. Fermentor oczywiście po zadaniu drożdży powędrował w ciemne miejsce, a drożdże na szczęście wystartowały już po kilku godzinach :)

Drugi błąd, na szczęście również nie z tych brzemiennych w konsekwencje (I hope!) popełniłem przy próbie pomiaru ekstraktu początkowego piwa. Wykonałem go przy prawidłowej temperaturze (po schłodzeniu brzeczki do 20C w lodówce)...

...ale zrobiłem to po zadaniu drożdży, a nie przed. Być może jednak te kilkadziesiąt minut nie miało znaczenia - drożdże nie zaczęły przecież jeszcze pracować. Ekstrakt tak czy owak wyszedł niespodziewanie wysoki - 19 Blg. No cóż, dowiemy się, czy to źle za parę tygodni.

Nie odmówiłem sobie na koniec skosztowania próbki swojej pierwszej warki. Mętne, ale całkiem niezłe! Teraz pozostaje obserwować pracę drożdży i po jakimś tygodniu mierzyć ekstrakt. Kiedy się ustabilizuje, będzie to oznaczało, że fermentacja się zakończyła i można zlewać piwo do butelek.