PO 3 tygodniach leżakowania czas sprawdzić, co w tym piwie piszczy.
Nie spodziewam się fajerwerków, bo jeszcze trochę za wcześnie na właściwą degu - piwo powinno jeszcze trochę poleżeć. No ale trzeba sprawdzić, czy w ogóle jakoś to smakuje.
Jak widać, pieni się ładnie (i co najważniejsze, nie "wybuchło" przy zdejmowaniu kapsla). Piana oczywiście szybko znika.
W nosie (czuć było to już z butelki) trochę czerwonych owoców. Prawdopodobnie jest to efekt prowadzenia fermentacji w górnym zakresie temperatur przewidzianych dla użytego przeze mnie szczepu drożdży. Ale nie jest to coś, to przeszkadza.
Rozczarowuje za to smak piwa - spodziewałem się może chamskiej, ziemistej, ale jednak pełności. Tymczasem, piwo jest lekkie, wręcz wodniste. Smakuje bardziej jak gazowany napój (bezalkoholowy). No właśnie, nie wiem, czy nie jest za bardzo nasycone, chociaż sypałem cukru zgodnie ze sztuką. Spróbuję następnym razem sypnąć mniej.
Już nalewając, zwróciłem uwagę, że w butelce krąży sporo osadu, który okazał się być drożdżami. W tej osadu było mnóstwo, ale są butelki, w których jest go mało. Butelkę przed otworzeniem dałem na kilka godzin do lodówki, ale nie pomogło to w ułożeniu się drożdży. Z następną, włożoną na pół godziny do zamrażarki, poszło o niebo lepiej - osad przykleił się do dna butelki, więc ostrożnie nalewając przeniosłem samo piwo do kieliszków.
Dam piwu jeszcze poleżeć (mam wybór?), może nabierze ciała. Z lektury forum i rad mądrych głów wnioskuję, że jakichś wielkich błędów nie popełniłem, choć fermentację przydałoby się prowadzić w niższej temperaturze (biorąc poprawkę na to, że te 20 C, które zmierzyłem, dotyczyły temp. powietrza w pomieszczeniu, w którym stał fermentor, a w jego wnętrzu było pewnie o 2-3 C cieplej. To wyjaśnia owocowość, lecz nie ona jest problemem, a "cinkość" trunku, który przecież przygotowałem zgodnie z instrukcją i zasadami sztuki piwowarskiej. No cóż, więcej za "gotowce" się nie biorę, a co do osadu z drożdży, to zastana sytuacja jest poważnym argumentem za przeprowadzeniem cichej fermentacji warki nr 2, za którą, już z pełnym procesem zacierania, filtracji i chmielenia, zabieram się JUTRO :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz