Po skompletowaniu dodatkowego wyposażenia, niezbędnego do warzenia piwa z procesem zacierania słodu, zabrałem się w wolną sobotę za pierwsze prawdziwie własne piwo, ochrzczone mianem Torfeusza. W tym wpisie skupię się na samym zacieraniu, kolejne etapy sobotniej, całodziennej piwowarskiej batalii wrzucam w kolejnych 2 odcinkach.
W lśniącym nowością garze podgrzewa się woda do zacierania. Na blacie obok czekają już słody.
Gar wystaje poza pole grzewcze - będzie trzeba dobrze mieszać!
Po osiągnięciu temp. 72 C, wyłączam grzanie i rozpoczynam zacieranie słodów.
Zacier jest naprawdę b. gęsty i mieszadło aż się wykrzywia. A trzeba zapewnić nie tylko skuteczne zatarcie wszystkich słodów, ale i podobną temperaturę w różnych częściach gara: na górze i przy dnie, nad polem grzewczym i poza nim.
Po 40 minutach zacierania przeprowadzam próbę jodową, która daje wynik negatywny (czyli pozytywny :P). Następnie wrzucam ciemne słody i palony jęczmień, kończę zacieranie i podgrzewam zacier do 79 C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz